Poprzedni artyku/l | Koniec artyku/lu | Spis artyku/l/ow | Nast/epny artyku/l
Zabawa w zbawianie
Bogus/law Jackowski

Ka/zda nowa technologia obiecuje zbawienie -- tak by/lo z maszynami parowymi, z samochodami, tak jest z komputerami. I ka/zda nowa technologia zajmuje si/e g/l/ownie rozwi/azywaniem problem/ow stwarzanych przez ni/a sam/a -- dotyczy to tak/ze komputer/ow. To wy/swiechtane porzekad/lo zawiera spore ziarno prawdy. Do/swiadczaj/a tego zw/laszcza nowe ofiary informatyzacji. Moi znajomi, kt/orzy niebacznie dali si/e ,,skomputeryzowa/c'', wierz/ac, /ze z komputerem b/edzie im /latwiej, mn/ostwo czasu trac/a na zapanowanie nad narowistym narz/edziem. A to plik zniknie, a to polskie litery si/e nie wy/swietl/a, a to wirus w poczcie zrobi z dysku kaszank/e -- sto pociech i dwa razy tyle utrapie/n. W efekcie zalewa ich krew i magma informacyjno-technologiczna.

Nie ignoruj/e zastosowa/n takich, jak np. sterowanie operacjami chirurgicznymi za pomoc/a komputera. W wielu wypadkach komputer jest niezast/apiony. Ale nie jako element codzienno/sci -- do tego jeszcze droga daleka.

Skoro trudno o zbawienie, mo/ze warto pomy/sle/c o zabawieniu? My/sl to ani nowa, ani oryginalna -- Homo ludens to niew/atpliwie najpopularniejszy gatunek w/sr/od u/zytkownik/ow komputer/ow osobistych. /Sl/eczenie przy grach komputerowych, szperanie bez celu po Internecie, pogaduszki internetowe -- to typowe przyk/lady. Statystyki dowodz/a, /ze te zastosowania poch/laniaj/a zdecydowan/a wi/ekszo/s/c czasu, zw/laszcza m/lodzie/zy, acz nie tylko.

Nie uwa/zam, /ze zabawy s/a czym/s z/lym. Sam, niby maj/ac do/s/c pracy z komputerem na co dzie/n, ch/etnie uciekam w zabawy korzystaj/ac... oczywi/scie z komputera. Ostatnio sp/edzi/lem sporo czasu sprawdzaj/ac empiryczne prawo, zwane prawem Benforda, m/owi/ace, /ze liczby nas otaczaj/ace maj/a dziwn/a w/lasno/s/c: w zapisie dziesi/etnym jedynka pojawia si/e na pierwszym miejscu cz/e/sciej ni/z powinna, mianowicie mniej wi/ecej w 1/3 zamiast w 1/9 przypadk/ow. Przeanalizowa/lem m.in. rozmiary plik/ow obecnych na moim dysku -- i rzeczywi/scie: liczb z jedynk/a na pierwszym miejscu by/lo oko/lo 30 procent. Po co komu taka zabawa? Po nic. Podobnie jak wi/ekszo/s/c wsp/o/lczesnych zastosowa/n komputer/ow.

Z pewno/sci/a potrzeba zabawy powoduje tw/orcami oprogramowania open source. Po cichu podejrzewam, /ze ten sam mechanizm nap/edza te/z tzw. wielki biznes informatyczny -- wielcy tego /swiata po prostu bawi/a si/e w ,,prze/lomowe rozwi/azania technologiczne''. A /ze te zabawy sprzedaj/a za przesadnie du/ze pieni/adze, a przy tym nie zawsze z po/zytkiem dla innych? C/o/z, choroba wieku dzieci/ecego. /Zeby nie przesz/la w stan chroniczny, potrzebne jest informatycznie wyedukowane spo/lecze/nstwo. Wyedukowane, mi/edzy innymi poprzez zabawy, ale nie po to, by wyposa/zone w or/e/z zwany komputerem dziarsko ruszy/lo do boju o lepsze jutro, tylko po to, by mog/lo skuteczniej si/e broni/c przed zalewem owej magmy informacyjno-technologicznej.

A na razie trzeba przyj/a/c do wiadomo/sci, /ze komputeryzacja, zgodnie z tradycj/a obiecuj/aca zbawienie, zbawia nas i owszem, ale w staropolskim znaczeniu tego s/lowa. W mowie naszych przodk/ow ,,zbawi/c'' oznacza/lo ,,pozbawi/c'' -- m/owi/c wi/ec by mo/zna co najwy/zej o zbawianiu nas wolnego czasu.


Poprzedni artyku/l | Pocz/atek artyku/lu | Spis artyku/l/ow | Nast/epny artyku/l