Koniec artyku/lu | Spis artyku/l/ow | Nast/epny artyku/l
Rejestracja? Racja, racja!
Bogus/law Jackowski

O istnieniu program/ow komercyjnych wiedz/a wszyscy, nawet ci co z komputer/ow nie korzystaj/a, bo sprzeda/z -- zw/laszcza program/ow ,,masowego ra/zenia'' -- podpierana jest huczn/a reklam/a, /ze wspomn/e cho/cby promocj/e systemu Windows 95. Natomiast wiedza o oprogramowaniu pozakomercyjnym jest niestety do/s/c uboga, mimo i/z sytuacja ostatnio uleg/la poprawie dzi/eki sprzeda/zy komputerowych periodyk/ow wraz z kr/a/zkami CD, zawieraj/acymi opr/ocz wersji demonstracyjnych program/ow komercyjnych tak/ze oprogramowanie shareware'owe.

Okre/slenie ,,pozakomercyjny'' jest nieprecyzyjne i mo/ze budzi/c kontrowersje: jak odr/o/zni/c oprogramowanie komercyjne od ,,tego innego''? Wbrew pozorom wytyczenie linii demarkacyjnej nie jest trudne. W moim odczuciu zasadniczym wyr/o/znikiem jest zgoda na redystrybuowanie lub jej brak: oprogramowanie komercyjne jest obwarowane mn/ostwem zakaz/ow w tym wzgl/edzie, dotycz/acych nawet tworzenia kopii awaryjnych; oprogramowanie niekomercyjne zach/eca do rozpowszechniania.

Na og/o/l s/lowo ,,niekomercyjny'' kojarzy si/e z czym/s, co zosta/lo zmajstrowane ,,przez jedn/a noc w gara/zu'', i co dla profesjonalist/ow wi/ekszej warto/sci nie przedstawia. Mo/zna si/e zgodzi/c, /ze sporo program/ow niekomercyjnych nosi taki charakter, ale nie nale/zy pochopnie wk/lada/c wszystkiego do jednego worka na zasadzie pars pro toto, nawet je/sli pars w tym przypadku oznacza wi/ekszo/s/c, tym bardziej /ze t/e sam/a /latk/e mo/zna przypi/a/c wielu programom komercyjnym.

Na pewno uto/zsamianie oprogramowania niekomercyjnego i nieprofesjonalnego jest fa/lszywym uproszczeniem -- mam przyjemno/s/c zarabia/c na chleb korzystaj/ac g/l/ownie z oprogramowania rozpowszechnianego bezp/latnie. B/l/edne jest tak/ze mniemanie, /ze oprogramowanie pozakomercyjne to oprogramowanie darmowe -- tak by/c mo/ze, lecz nie musi. Nie jest te/z tak, /ze tw/orcy oprogramowania komercyjnego, w odr/o/znieniu od tw/orc/ow oprogramowania pozakomercyjnego, poczuwaj/a si/e do odpowiedzialno/sci za wady produktu, tu bowiem panuje solidarno/s/c -- i jedni i drudzy od formalnej odpowiedzialno/sci si/e wykr/ecaj/a, ale przyzna/c nale/zy, /ze w wi/ekszo/sci wypadk/ow tw/orcy oprogramowania pozakomercyjnego poczuwaj/a si/e przynajmniej do odpowiedzialno/sci moralnej, czego o tw/orcach komercyjnych przewa/znie powiedzie/c si/e nie da.

Zatem oprogramowanie niekomercyjne to tyle, co oprogramowanie ,,redystrybuowalne'' (wdzi/eczny by/lbym za podszepni/ecie mi /ladniejszego okre/slenia). Oprogramowanie komercyjne nabywa si/e uiszczaj/ac z g/ory nale/zn/a kwot/e; oprogramowanie redystrybuowalne mo/zna sobie do woli poogl/ada/c, potestowa/c, przekaza/c innym do zabawy i...

No w/la/snie. Zezwolenie na redystrybucj/e nie oznacza bynajmniej braku jakichkolwiek zastrze/ze/n. Jest wr/ecz odwrotnie -- istnieje mn/ostwo odmian oprogramowania pozakomercyjnego, r/o/zni/acych si/e cz/esto subtelnymi, z pozoru nieistotnymi zastrze/zeniami zawartymi w udzielanej na software licencji. Warto rzuci/c okiem na funkcjonuj/ace na /swiecie odmiany. W pierwszym przybli/zeniu wyr/o/zni/c mo/zna nast/epuj/ace rodzaje licencji zezwalaj/acych na redystrybucj/e:

  1. licencje pozwalaj/ace nieodp/latnie u/zywa/c oprogramowania w dowolnym kontek/scie (na og/o/l dost/epna jest wersja /xr/od/lowa);
  2. licencje pozwalaj/ace nieodp/latnie u/zywa/c oprogramowania, ale /z/adaj/ace op/lat licencyjnych w przypadku zastosowa/n komercyjnych;
  3. licencje pozwalaj/ace u/zywa/c oprogramowania przez ograniczony czas, rozumiany jako czas przeznaczony na zaznajomienie si/e z produktem, po kt/orym nale/zy ui/sci/c stosown/a, z regu/ly niedu/z/a op/lat/e (/xr/od/la przewa/znie nie s/a udost/epniane).

Programy wyposa/zone w licencje typu ,,a'' i ,,b'' nale/z/a do sfery okre/slanej jako oprogramowanie swobodne (freeware) lub dobro wsp/olne (public domain). Przyk/ladowo licencja typu ,,a'' dotyczy oprogramowania tworzonego w ramach projektu GNU pod egid/a Free Software Foundation, przeznaczonego g/l/ownie dla systemu Unix i jego odmian; do licencji typu ,,b'' mo/zna na przyk/lad zaliczy/c licencj/e firmy Aladdin Enterprise, kt/ora rozpowszechnia wraz ze /xr/od/lami interpreter j/ezyka PostScript, czy licencj/e popularnego programu archiwizuj/acego ARJ, rozpowszechnianego bez /xr/ode/l. Programy wyposa/zone w licencje typu ,,c'' okre/slane s/a jako shareware i z polska potocznie zwane s/a szarawarami -- przy tej wdzi/ecznej nazwie pozwol/e sobie pozosta/c.

Warto mie/c na uwadze, /ze taka r/o/znorodno/s/c licencji -- a jako si/e rzek/lo, jest to jedynie zgrubna klasyfikacja -- /swiadczy o powszechnym szacunku dla prawa w krajach, w kt/orych takie odmiany licencji si/e rozwin/e/ly. Mam nadziej/e doczeka/c si/e r/ownie/z w Polsce powszechno/sci takiego nastawienia.

Ale czy ma sens zawracanie sobie g/lowy oprogramowaniem swobodnym i szarawarami? Moim zdaniem ma.

Po prostu warto popiera/c drobn/a tw/orczo/s/c, i to z wielu powod/ow. Przede wszystkim molochy nigdy nie by/ly, nie s/a i nie b/ed/a w stanie utrafi/c w potrzeby wszystkich, bo chc/a trafi/c do wi/ekszo/sci. A co z mniejszo/sci/a? Ignorowa/c, jak to robi/a molochy? Z pewno/sci/a nie. Przecie/z z tego, /ze jedynie znikomy procent ludzi ma wy/zsze wykszta/lcenie, nie wynika, /ze nale/zy zamyka/c wy/zsze uczelnie.

Jest jeszcze inna, niebagatelna zaleta drobnej tw/orczo/sci, szczeg/olnie wa/zna w informatyce, mianowicie innowacyjno/s/c. Prosz/e zwr/oci/c uwag/e, /ze molochy z regu/ly niczego same nie wymy/slaj/a, przewa/znie czerpi/a pomys/ly od mr/oweczek.

Si/egaj/ac po najbardziej spektakularny przyk/lad ostatnich lat: trudno sobie wyobrazi/c, /zeby HTML, j/ezyk kt/ory zrewolucjonizowa/l Internet, a tym samym spos/ob korzystania z komputer/ow, m/og/l powsta/c jako efekt planowych prac innowacyjnych w laboratoriach molocha. Potrzebny by/l szaleniec taki jak Timothy Berners-Lee, kt/ory nie przelicza/l wszystkich swoich poczyna/n na zysk finansowy. Jak ju/z niekomercyjne przedsi/ewzi/ecie zwane WWW zadzia/la/lo, to molochy skwapliwie si/e do/n pod/l/aczy/ly. Ale dopiero wtedy.

* * *

No dobrze, a jak popiera/c t/e cenn/a tw/orczo/s/c?

Je/sli chodzi o oprogramowanie swobodne, to sprawa nie jest prosta -- potrzebne s/a szeroko zakrojone dzia/lania organizacyjne. Ale o tym mo/ze kiedy indziej.

Natomiast szarawary pozornie popiera/c jest /latwo -- wystarczy rejestrowa/c oprogramowanie szarawarowe, z kt/orego si/e korzysta, wnosz/ac wymagan/a op/lat/e. I tu zaczynaj/a si/e schody, o ile autor programu szarawarowego nie dzia/la na terenie Polski lub nie ma w Polsce swojego przedstawiciela. Niestety tak jest w wypadku wi/ekszo/sci szarawar/ow, a zap/lacenie firmie zagranicznej drobnej kwoty nie jest bynajmniej spraw/a prost/a.

Potencjalny nabywca programu szarawarowego ma do wyboru wys/lanie pieni/edzy w kopercie, uruchomienie przelewu bankowego, lub skorzystanie z karty kredytowej.

Pierwszego sposobu nie polecam, mimo i/z znam przypadek, kiedy taki spos/ob zadzia/la/l, znam te/z przypadek w kt/orym tw/orca szarawarowy zach/eca do przesy/lania pieni/edzy w kopercie i wyja/snia, /ze nale/zy dba/c o to, by banknot nie prze/swieca/l...

Drugi spos/ob jest jeszcze gorszy -- jecha/c do banku, wype/lnia/c kwity i uiszcza/c op/laty bankowe li tylko po to, /zeby wys/la/c kilka lub kilkana/scie dolar/ow? Niedoczekanie.

Najskuteczniejsza jest niew/atpliwie karta kredytowa, chocia/z bywa, /ze szarawarowcy nie akceptuj/a plastikowego pieni/adza. Najcz/e/sciej akceptowanymi kartami kredytowymi s/a Visa, Mastercard i American Express. W Polsce coraz wi/ecej bank/ow obs/luguje karty kredytowe i jest nadzieja, /ze ju/z nied/lugo ta forma zap/laty przestanie by/c atrybutem bogatego biznesmena. Na razie jeszcze jest, ale zawsze mo/zna poprosi/c znajomego za granic/a, /zeby zap/laci/l za nas i -- rzecz jasna -- zwr/oci/c mu d/lug przy pierwszej okazji.

Wszystkie te sposoby maj/a jednak zasadnicz/a wad/e -- nie ma mo/zliwo/sci otrzymania rachunku za nabyte oprogramowanie. K/lopoty, jakie /sci/agn/a/l sobie na g/low/e jeden ze znajomych pr/obuj/ac uzyska/c rachunek VAT za nabyty za granic/a program, to temat na d/lu/zsz/a przypowie/s/c. Przypowie/s/c z mora/lem, by tego nie robi/c.

Na szcz/e/scie w Polsce od pewnego czasu funkcjonuje firma zajmuj/aca si/e rejestracj/a oprogramowania szarawarowego -- pobiera wprawdzie niewielk/a op/lat/e, ale wystawia rachunki VAT. Nazwy firmy nie podam, /zeby nie zosta/c pos/adzonym o kryptoreklam/e. Gdyby kto/s chcia/l skorzysta/c z us/lug tej firmy, wystarczy spyta/c jakiegokolwiek programu szperaj/acego po Internecie o has/lo ,,rejestracja shareware''.

Tak czy siak, w ten czy w inny spos/ob -- rejestrujmy szarawary, to si/e nam op/laci.


Pocz/atek artyku/lu | Spis artyku/l/ow | Nast/epny artyku/l